Wizyta policjantów w domu po 5 dniach od wykroczenia mandat?

Wizyta policjantów w domu po 5 dniach od "wykroczenia" mandat? A więc w skrócie, dziś miałem bardzo przyjemną wizytę 2 panów policjantów, od których otrzymałem wybór przyjecią bądź odmówienia mandatu za następujące wykroczenia:
-picie w miejscu publicznym
-stwarzanie zagrożenia
-używanie wulgaryzmów

a jak się ma to do sytuacji? nijak.
panowie policjanci podjechali pod knajpke gdzie czekaliśmy na koleżankę, z góry powiedzieli ze dostajemy wezwanie do sadu za picie w miejscu publicznym ( butelki mielismy w tylnych kieszeniach więc nic nie mogli nam udowodnić) oraz za "stwarzanie zagrozenia".... za stanie w "podejrzany" sposób pod restauracją.
Kilkanascie minut wczesniej gdzie wracalismy z monopolowego kumpel kawałek od komisariatu krzyknał chwdp(idiota, ale że był nawalony troche w urodziny - wybacze)

Oczywiscie po wizycie mandatu nie przyjąłem, panowie policjanci nie mają żadnych dowodów na to, że pilismy(nie dmuchalismy, a po stwierdzeniu tego faktu dla panów wizytujących, powiedzieli że ich koledzy wyczuwali od nas alkohol - który wczesniej pilismy w pubie), że to MY przeklinaliśmy.

Do tego ostrzegli mnie, że jeśli sprawe w sądzie przegramy to zostaniemy wpisani do rejestru i otrzymanie papierku o niekaralności nie będzie możliwe.

Jak to się ma do rzeczywistości? Czy mamy szansę wygrać sprawę przeciwko "notatkom" policjantów którzy odmówili wystawienia nam mandatu na miejscu i odjechali z kumplem który oparł się o radiowóz gdy policjant zadawał pytania(siedzieli w środku) stwierdzili że w niego uderzyl - tudzież stwarzanie zagrożenia, skuli go(w bardzo agresywny sposob) i wzieli na komendę.)
Policjanci gdy podjechali do nas powiedzieli "Co wy tu ku**a robicie" nie pamietam czy zaraz po podjechaniu czy chwile pozniej. Ogolnie zachowywali się w bardzo wulgarny sposob, przeklinali duzo, plus do tego zero szacunku podczas "spisywania"

Warto w tej sprawie walczyć o swoje czy przeboleć 300zł niesłusznego mandatu?